KOLEKCJONOWAĆ MOŻNA TEŻ PIASEK Z CAŁEGO ŚWIATA

(RADOWO MAŁE) Zbierać można znaczki, monety, czy inne numizmaty. Na tym tle kolekcjonowanie piasku z różnych stron świata wydawać się może bardzo osobliwą i niecodzienną pasją. W przypadku Ryszarda Mroczko, który od 20 lat jest nauczycielem geografii, matematyki, WOS-u i EDB w Radowie Małym oraz Wierzbięcinie, nie jest to jednak nic nadzwyczajnego. Pasją zaraża też swoich uczniów. Olbrzymia mapa z zaznaczonymi punktami, skąd udało się już pozyskać kolekcje, służy jako podstawa do nauki geografii, także w trakcie przerwy pomiędzy lekcjami.

DN: Na początek proszę podać skąd się u Ciebie wzięło takie nietypowe hobby?

Ryszard Mroczko: Po pierwsze – prawie nic nie kosztuje. Po drugie – nigdy się nie skończy. I po trzecie – związane z mapą, podróżami, czyli tym, co lubię.

DN: Od kiedy jest to Twoją pasją?

RM: W sumie trwa dopiero 10 lat. Już w 2012 roku podczas wakacji i dwutygodniowego pobytu w Holandii nie sposób było nie być nad morzem. Do zbędnego woreczka (nie śmiecę) wsypałem garść piasku i tyle. Potem woziłem go w samochodzie chyba przez rok – aż do następnych wakacji i pobycie nad Adriatykiem w Chorwacji (nieopodal Splitu). Powieliłem sytuację sprzed roku, zabierając garść piasku (białych kamyczków, bo piaszczyste plaże w Dalmacji to rzadkość). Wtedy zauważyłem różnicę – i od tego momentu zaczęła się ta cała zabawa.

DN: Z jakich miejsc udało się pozyskać kolekcje?

RM: Najlepiej byłoby odwiedzić moje miejsca pracy i zobaczyć na mapie – zapraszam. Ogólnie mam piaski ze wszystkich kontynentów z wyjątkiem Antarktydy. Najwięcej z miejsc, do których najczęściej wybierają się Polacy – Basen Morza Śródziemnego, Wyspy Kanaryjskie, a z egzotycznych Tajlandia. Oczywiście tych jest najwięcej. Z tych odleglejszych jak Alaska, Peru, Zanzibar, Australia, RPA i wiele innych też posiadam.

DN: Czy to wszystko udało się samemu zgromadzić? Podróże przecież kosztują niemało…

RM: Oczywiście tego wszystkiego nie byłoby bez zaufanych osób. Całą tą przygodę zacząłem sam – następnie włączyli się w to dzieło: uczniowie z rodzicami, nauczyciele, rodzina, znajomi. Wszystko to wyeksponowane na szkolnym korytarzu w celach edukacyjno-innowacyjnych – to wspólne dzieło, które obecnie koordynuję – zaopatruję w słoiczki, wykonuję podesty z europalet, zachowuję estetykę i porządek. I jeszcze żaden z ponad 150 okazów nie został zniszczony/pobity – wszyscy szanujemy nasz dorobek. I tak jak w tytule – ja przede wszystkim „kolekcjonuję”.

DN: Rozumiem, że jeśli całość znajduje się w szkole, korzystają z tego uczniowie?

RM: Jak najbardziej. Na każdej przerwie zawsze znajdą się dzieci, które oglądają, dotykają, odkręcają słoiczki z zawartością piasku – nawet ostatnio zadawały sobie pytania z mapą – co mnie cieszy. Na swoich lekcjach wykorzystuję przywieziony materiał np. z Morza Martwego – gdy mówię o najbardziej zasolonym zbiorniku wodnym na kuli ziemskiej (błoto z kryształkami soli na powierzchni), Islandii – gdy mówię o wyspie typowo wulkanicznej (czarny piasek). Z geologii posiłkuję się tymi z Morza Karaibskiego (Meksyk, Jamajka, Kuba, Dominikana) domniemając o podobieństwie budujących je skał (prawie identyczny jaśniutki i drobny piasek). Kiedy mowa o pustyniach – przynoszę ten z Sahary (Maroko i Egipt) czy Pustyni Namib, a jeśli o wulkanach to posiadam też materiał piroklastyczny z Wezuwiusza, Etny czy Wysp Kanaryjskich.

DN: Skąd jeszcze chciałbyś pozyskać piasek?

RM: Oj, zajęło by to z pół gazety. Nie mam też silnej potrzeby, że muszę mieć jakiś od zaraz. Cała kolekcja to spontaniczne okazje. Jak na 11 lat, tych okazów i tak jest sporo. Jeśli wiem, że ktoś się gdzieś wybiera – do miejsca, z którego nie mam to proszę. Wiem, że nie ze wszystkich miejsc można i da się coś przemycić. Np. ciężko i nie narażałbym przywozić z Sardynii, Korsyki, Sycylii (akurat się udało i to samolotem) bo można narazić się na wysokie kary. Niebawem oczekuję piasku ze Spitsbergenu i Jordanii. Jeśli komuś z czytelników nie było by problemem – też może się w to włączyć. Najmniej okazów mam z półkuli południowej. Moim cichym marzeniem są piaski z najdalszych miejsc: wysp dziewiczych Pacyfiku, Nowej Zelandii, Antarktydy ale też Japonii, dalekiej Rosji np. z Kamczatki. Humorystycznie podchodząc do zagadnienia – podpowiadam rodzinie, znajomym jeśli się zastanawiają aby jeździli tam skąd brakuje mi piasku.

DN: Czy któryś z piasków ma dla Ciebie szczególną wartość lub jest wyjątkowo cenny?

RM: Każdy okaz ma swoją historię. „Niemal” każdą historię mam w głowie (covid zrobił swoje). Każdy okaz ma wartość samą w sobie – bo jest z wyjątkowego miejsca. Proszę uwierzyć – ile okazów bym nie miał, każdy ma inną barwę, odcień, inną frakcję ziaren itd. Esencją jest zapach i doświadczając organoleptycznie czuje się, jakby się tam było. Ale jeśli miałbym wybrać ten najcenniejszy to chyba te z: Izraela (Morza Martwego – błoto z kryształkami soli i Jeziora Galilejskiego – rumosz muszlowy) – może dlatego, że zawsze chciałem zwiedzić ten kraj – wykąpać się w najbardziej słonym zbiorniku wodnym (zasolenie ok. 280 promili) i położonym najniżej na świecie (430 m.p.p.m), a kulinarnie spróbować najlepszych pomarańczy na świecie (Jaffa).

DN: Na pewno z pozyskaniem części okazów wiążą się ciekawe anegdoty?

RM: Oczywiście. Jeśli tylko otrzymuję piasek wysłuchuję całej historii o nim. Przeżycia przywożących są też moimi przeżyciami. Co mi przychodzi do głowy: piasek przywieziony z Zanzibaru przez Panią, która odbywała szkolenie w placówce, w której pracuję. Zafascynowała się – wtedy skromniejszą kolekcją. Wiedząc, że będzie w Afryce poprosiła mój numer telefonu od Dyrekcji i jak tylko przywiozła nie omieszkała zadzwonić do mnie. Ponieważ Pani pracowała w Goleniowie, tam też się spotkaliśmy. Tą historię wyróżniłem nr 100 wśród kolekcji. Innym razem, kiedy pracowałem jeszcze w zaocznym liceum moi uczniowie pracowali w porcie w Brazylii w Recife. Bardzo chcieli otrzymać zaliczenie z mojego przedmiotu. Na prośbę wychowawcy awansem postawiłem im oceny pozytywne oczekując, iż wstawią się na egzamin w drugim terminie i przywożąc mi piasek z brazylijskiej plaży. Po powrocie do Polski piasek przekazali wychowawcy. Ten mi je przekazał. Uczniowie stwierdzili, że nie pokażą się w drugim terminie u mnie bo już mają oceny. Ale piasek jest!!! Wiele okazów przywiezionych zostało w butach – w razie kontroli na lotnisku tłumaczyli by się, że sam się wsypał na plaży.

DN: Dziękuję, że poświęciłeś trochę czasu na podzielenie się niecodzienną pasją.

RM: Nie ma sprawy. Dzielę się tym w szkołach to mogę i z czytelnikami. Wszystkim uczniom i nauczycielom życzę bezpiecznych i niezapomnianych ferii. Miłego wypoczynku.

Rozmawiał: Przemysław Saja

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*